No to rozdział 3 i jak obiecałam z punktu widzienia
Nessie, miłego czytania:
***
Z punktu widzenia Reneesme:
Długi żółty autobus zajechał na przystanek. Wiszystkie dzieci na przystanku
porzegnały się z rodzicem i podeszły do jeszcze zamkniętych drzwi autobusu. Ja
też owróciłam się w stonę osoby która stała przy moim boku. Mama patrzała się
na mnie z góry. Jej oczy były suche. Płakała.
- Spokojnie mamo będzie
dobrze, powiedziałam.
Przy ludziach musiałam do niej mówić a nie używać daru. Więc jak miałam jej
coś do przekazania musiałam jej to powiedzieć a nie pokazać jak zazwyczaj
robiłam to w domu. Mama ukucnęła przede mną. Teraz ja patrzyłam na nią z góry.
Pogłaskała moje włosy i położyła mi dłonie na ramionach.
- Wiem kochanie,
odpowiedziała słabym głosem.
- Poprostu normalnie
byłaś w domu z Jakem a jak ja przyjeżdżałam z pracy, a ty żucałaś mi się w
ramiona. Teraz ty będziesz chodzić do szkoły. Dorośniesz. Nie będziesz już
mała.
Przytuliłam ją mocno. Nasz uścisk przerwał klakson autobusu. Mama
pocałowała mnie w czoło i wstała na równe nogi.
- Idzić już, powiedziała
Poszłam w stronę autobusu. Przy dzwiach odwróciłam się jeszcze i jej
pomachałam.
*
Autobus był w dość złym stanie. Podłoga była brudna a okna pomalowane
kolorowymi tuszami. Siedzenia były szare i stały poustawiane w dwóch rzędach.
Wszystkie spojrzenia były skierowane w moją stronę. Szłam głębiej w autobusie i
szukałam miejsca. Większość siedzeń była zajęta. Od razu było widać że, wszystkie
dzieci znają się od małego. Nagle zauważyłam wolne miejsce. Dziewczynka około w
mojim wieku (fizycznie) siedziała sama i wpatrwała się pustym wrokiem w okno. Miała
tak samo długie włosy jak moje ale, jej były proste i brązowe a jej grzywka
była już na tyle dłyga że w połowie zasłaniała jej oczy o kolorze kryształowego
morza. Chłopak z siedzenia na przeciwko szturchną mnie w ramie, nie za mocno
ale na tyle lekko żeby nie poczuć mojej twardej skóry. Odwróciłam się w jego
stronę. Blondwłosy chłopiec popatrzył się na mnie a jego zielone oczy które przybrały
rozmiary spodków patrzyły się prosto na mnie. Po trzech sekundach obudził się z
transu, zamrugał kilka razy i stanowszy naprzeciwko mnie oparł sie o oparcie
siedzenia.
- Chcesz to ustąpie ci
miejsce, nie chce żebyś siedziała koło tego nieuka, powiedział, wypowiadając
ostatnie słowo głosniej. Usłyszałam śmiech i zdałam sobe sprawę że, połowa
autobusu się na nas patrzy.
- To bardzo miłe z
twojej strony, powiedziałam pewnym siebie głosem, śmiech ucichł, było tylko
słuchać gruchot śilnika i odgłosy przejeżdżający obok samochodów.
- Ale co to znaczy
nieuk, spytałam.
Mama uczyła mnie w domu przez ten czas kiedy nie chodziłam do szkoły i
napewno małabym chodzić do szóstej klasy i być najlepszą uczennicą w klasie
ale, nigdy nie słyszałam o słowie nieuk i miałam przeczucie że, nie znajde go w
słowniku.Blondwłosy chłopak zaśmiał się i pokręcił cię. Wokół słyszałam kilka
cichych chichotów. Chłopak z piegam na siedzeniu na przeciwko (pewnie kolega
blondyna) zaśmiał się głóśno.
- Na której planecie ty
żyjesz, powiedział i zerknął na blondyna który tylko mlasnoł i powiedział:
- To taki ktoś kto nic
nie umie, powiedział i pochylił się nad siedzienię bronzowowłosej dziewczynki z
wredną miną.
Też spojrzałam w jej kierunku,
patrzyła się na nas, na mnie łagodnie, na blondyna z nienawiścią w oczach. Łzy
płyneły jej po policzkach które przybrały kolor szkarłatu. Zrobił mi się jej
żal. Jak on może ją tak obrarzać, jak oni wszyscy mogą się z niej śmiać.
Spojrzałm w jej oczy i usiadłam na siedzenu obok niej, a w jej oczach zawitało
ździwienie. Spojrzałam na blondyna który podnisł ręce do góry na znak poddania
się.
- Jest jeszcze dla
ciebie nadzieja, jak co będe w poblirzu, powiedział i usiadł na swojim siedzeniu
koło piegowatego kolegi.
- Wiesz że, nie musisz,
usłyszałam cichy głos koło siebie i odwróciłam głowe.
- Ale chcę, powiedziałm
i wyjełam przed siebie dłoń.
- Jestem Reneesme Carlie
Swan.
- Cassie, Cassie Eliot,
powiedział i uściskała moją dłoń.
W tym samym czasie autobs się zatrzymał a drzwi się otworzyły. Uczniowie
wyszli na zewnątrz. Ja też wstałam i pociągnełam Cassie ze sobą.
***
- To jest Reneesme, jest
tu nowa więc bądzie wobec niej mili, powiedziała nauczycilka.
Dowiedziałam się że, to jest pani Ventura i że, będzi naszym wychwawcą.
Akurat przetstawiała mnie klasie. Kilku z uczniów już oczywiście znałam.
Blondyna z autobusu, jego piegotawgo kolege i Cassie.
- A więc Reneesme
opowiec nam coś o sobie, powiedziała i zachęciła mnie uśmiechem.
- Mam na Reneesme Carlie
Swan, mieszkam z mamą na przedmieściach Eatonville od kilku mieśęcy,
powiedziałam nie wiedząc co więcej mam dodać.
Normalnie powiedziała bym że, jestem dhampire* i że, mam dar pokazywania
innym swioch myśli. No ale przeciesz im nie mogłam tego powiedzieć. Mama była
owiele lepsza w kontaktach z ludzimi, w końcu całkiem nie dawno była jednym z
nich.
- Powiec nam co lubisz
robić, powiedziała pani Ventura.
- Lubie się uczyć i grać
na pianinie albo fortepianie, powiedziałam i odruchow zerknełam na pianino
które stało w prawym kącie na końcu sali.
- To może zagrasz nam
coś, powiedziała pani i odrazu zaprowadziła mnie do instrumętu nie czekając na
odpowieć.
Pokiwałam głową na zgodę i usiadłam na stołku. Spojrzałam jeszcze na
zebranych uczniów. Pewna grupka dziewczyn szeptała coś do siebia i śmiała się
chytrze. Nie interesowało mnie o czym rozmiawiały chociasz słyszałam wyraźnie
każde słowo. Spojrzałam na klawisze i od razu pomyślałam o kołysance którą mama
zawsze nuci mi przed snem.
http://www.youtube.com/watch?v=Od-3oxpFWB0 (kołysanka Belli)
Palce jeździły po klawszach. Całą melodnie znałam na pamięć. Mama mi ją
tylko nuciła, to ja sama nauczyłam się ją grać na pianinie i nie wiem dlaczego
ale, mama zawsze płakała kiedy ją grałam. Kiedy skończyłam podchodziła,
całowała mnie w czoła i przyglądała mi się z wielką uwagą, tak jakby widziała
mnie pierwszy raz.
Melodia się zkończyła. W klasie było cicho. Cassie
patrzyła się na mnie z uśmiechem, blondyn z autobusu spogląndał na mnie z nad
zeszytu który chciał zasłonić buzie. Śmiał się. Szepcząca grupka dziewczyn
ucichła i każda znich wpatrywała się we mnie w inny sposóp, a pani Ventura
zaczeła klaskać, na koniec cała klasa stała i oklaskiwała mnie z podziwem w
oczach.
***
*pół człowiek, pół wampir
No to rozdział drugi kochani. Pisać z punktu widzenia poł wampira nie jest
łatwe więc mam nadzieje że, się spodobało
Buziaki
-złotooka
Świetny rozdział! Zwracaj uwagę na błędy. Tak to jest śliczny! Czekam na kolejny i życzę weny. ;*
OdpowiedzUsuńSuper !. kocham tą kołysankę ;)
OdpowiedzUsuńhttp://bella-and-edward-love.blogspot.com/2012/08/rozdzia-3.html
Rozdział na prawdę bardzo fajny :) Ciekawy, ciepły, spokojny i wprowadzający :D Zauważyłam kilka błędów, ale każdemu mogą sie zdarzyć :) Poinformuj mnie o 4 rozdziale:
OdpowiedzUsuńmoment-imbalance.blogspot.com
luna-draco-i-tajemnica.blogspot.com