poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Rozdział 3



No to rozdział 3 i jak obiecałam z punktu widzienia Nessie, miłego czytania:
***
Z punktu widzenia Reneesme:
Długi żółty autobus zajechał na przystanek. Wiszystkie dzieci na przystanku porzegnały się z rodzicem i podeszły do jeszcze zamkniętych drzwi autobusu. Ja też owróciłam się w stonę osoby która stała przy moim boku. Mama patrzała się na mnie z góry. Jej oczy były suche. Płakała.
-      Spokojnie mamo będzie dobrze, powiedziałam.
Przy ludziach musiałam do niej mówić a nie używać daru. Więc jak miałam jej coś do przekazania musiałam jej to powiedzieć a nie pokazać jak zazwyczaj robiłam to w domu. Mama ukucnęła przede mną. Teraz ja patrzyłam na nią z góry. Pogłaskała moje włosy i położyła mi dłonie na ramionach.
-      Wiem kochanie, odpowiedziała słabym głosem.
-      Poprostu normalnie byłaś w domu z Jakem a jak ja przyjeżdżałam z pracy, a ty żucałaś mi się w ramiona. Teraz ty będziesz chodzić do szkoły. Dorośniesz. Nie będziesz już mała.
Przytuliłam ją mocno. Nasz uścisk przerwał klakson autobusu. Mama pocałowała mnie w czoło i wstała na równe nogi.
-      Idzić już, powiedziała
Poszłam w stronę autobusu. Przy dzwiach odwróciłam się jeszcze i jej pomachałam.
*
Autobus był w dość złym stanie. Podłoga była brudna a okna pomalowane kolorowymi tuszami. Siedzenia były szare i stały poustawiane w dwóch rzędach. Wszystkie spojrzenia były skierowane w moją stronę. Szłam głębiej w autobusie i szukałam miejsca. Większość siedzeń była zajęta. Od razu było widać że, wszystkie dzieci znają się od małego. Nagle zauważyłam wolne miejsce. Dziewczynka około w mojim wieku (fizycznie) siedziała sama i wpatrwała się pustym wrokiem w okno. Miała tak samo długie włosy jak moje ale, jej były proste i brązowe a jej grzywka była już na tyle dłyga że w połowie zasłaniała jej oczy o kolorze kryształowego morza. Chłopak z siedzenia na przeciwko szturchną mnie w ramie, nie za mocno ale na tyle lekko żeby nie poczuć mojej twardej skóry. Odwróciłam się w jego stronę. Blondwłosy chłopiec popatrzył się na mnie a jego zielone oczy które przybrały rozmiary spodków patrzyły się prosto na mnie. Po trzech sekundach obudził się z transu, zamrugał kilka razy i stanowszy naprzeciwko mnie oparł sie o oparcie siedzenia.
-      Chcesz to ustąpie ci miejsce, nie chce żebyś siedziała koło tego nieuka, powiedział, wypowiadając ostatnie słowo głosniej. Usłyszałam śmiech i zdałam sobe sprawę że, połowa autobusu się na nas patrzy.
-      To bardzo miłe z twojej strony, powiedziałam pewnym siebie głosem, śmiech ucichł, było tylko słuchać gruchot śilnika i odgłosy przejeżdżający obok samochodów.
-      Ale co to znaczy nieuk, spytałam.
Mama uczyła mnie w domu przez ten czas kiedy nie chodziłam do szkoły i napewno małabym chodzić do szóstej klasy i być najlepszą uczennicą w klasie ale, nigdy nie słyszałam o słowie nieuk i miałam przeczucie że, nie znajde go w słowniku.Blondwłosy chłopak zaśmiał się i pokręcił cię. Wokół słyszałam kilka cichych chichotów. Chłopak z piegam na siedzeniu na przeciwko (pewnie kolega blondyna) zaśmiał się głóśno.
-      Na której planecie ty żyjesz, powiedział i zerknął na blondyna który tylko mlasnoł i powiedział:
-      To taki ktoś kto nic nie umie, powiedział i pochylił się nad siedzienię bronzowowłosej dziewczynki z wredną miną.
 Też spojrzałam w jej kierunku, patrzyła się na nas, na mnie łagodnie, na blondyna z nienawiścią w oczach. Łzy płyneły jej po policzkach które przybrały kolor szkarłatu. Zrobił mi się jej żal. Jak on może ją tak obrarzać, jak oni wszyscy mogą się z niej śmiać. Spojrzałm w jej oczy i usiadłam na siedzenu obok niej, a w jej oczach zawitało ździwienie. Spojrzałam na blondyna który podnisł ręce do góry na znak poddania się.
-      Jest jeszcze dla ciebie nadzieja, jak co będe w poblirzu, powiedział i usiadł na swojim siedzeniu koło piegowatego kolegi.
-      Wiesz że, nie musisz, usłyszałam cichy głos koło siebie i odwróciłam głowe.
-      Ale chcę, powiedziałm i wyjełam przed siebie dłoń.
-      Jestem Reneesme Carlie Swan.
-      Cassie, Cassie Eliot, powiedział i uściskała moją dłoń.
W tym samym czasie autobs się zatrzymał a drzwi się otworzyły. Uczniowie wyszli na zewnątrz. Ja też wstałam i pociągnełam Cassie ze sobą.
***
-      To jest Reneesme, jest tu nowa więc bądzie wobec niej mili, powiedziała nauczycilka.
Dowiedziałam się że, to jest pani Ventura i że, będzi naszym wychwawcą. Akurat przetstawiała mnie klasie. Kilku z uczniów już oczywiście znałam. Blondyna z autobusu, jego piegotawgo kolege i Cassie.
-      A więc Reneesme opowiec nam coś o sobie, powiedziała i zachęciła mnie uśmiechem.
-      Mam na Reneesme Carlie Swan, mieszkam z mamą na przedmieściach Eatonville od kilku mieśęcy, powiedziałam nie wiedząc co więcej mam dodać.
Normalnie powiedziała bym że, jestem dhampire* i że, mam dar pokazywania innym swioch myśli. No ale przeciesz im nie mogłam tego powiedzieć. Mama była owiele lepsza w kontaktach z ludzimi, w końcu całkiem nie dawno była jednym z nich.
-      Powiec nam co lubisz robić, powiedziała pani Ventura.
-      Lubie się uczyć i grać na pianinie albo fortepianie, powiedziałam i odruchow zerknełam na pianino które stało w prawym kącie na końcu sali.
-      To może zagrasz nam coś, powiedziała pani i odrazu zaprowadziła mnie do instrumętu nie czekając na odpowieć.
Pokiwałam głową na zgodę i usiadłam na stołku. Spojrzałam jeszcze na zebranych uczniów. Pewna grupka dziewczyn szeptała coś do siebia i śmiała się chytrze. Nie interesowało mnie o czym rozmiawiały chociasz słyszałam wyraźnie każde słowo. Spojrzałam na klawisze i od razu pomyślałam o kołysance którą mama zawsze nuci mi przed snem.
Palce jeździły po klawszach. Całą melodnie znałam na pamięć. Mama mi ją tylko nuciła, to ja sama nauczyłam się ją grać na pianinie i nie wiem dlaczego ale, mama zawsze płakała kiedy ją grałam. Kiedy skończyłam podchodziła, całowała mnie w czoła i przyglądała mi się z wielką uwagą, tak jakby widziała mnie pierwszy raz.
Melodia się zkończyła. W klasie było cicho. Cassie patrzyła się na mnie z uśmiechem, blondyn z autobusu spogląndał na mnie z nad zeszytu który chciał zasłonić buzie. Śmiał się. Szepcząca grupka dziewczyn ucichła i każda znich wpatrywała się we mnie w inny sposóp, a pani Ventura zaczeła klaskać, na koniec cała klasa stała i oklaskiwała mnie z podziwem w oczach.
***
*pół człowiek, pół wampir
No to rozdział drugi kochani. Pisać z punktu widzenia poł wampira nie jest łatwe więc mam nadzieje że, się spodobało
Buziaki
-złotooka

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział! Zwracaj uwagę na błędy. Tak to jest śliczny! Czekam na kolejny i życzę weny. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super !. kocham tą kołysankę ;)
    http://bella-and-edward-love.blogspot.com/2012/08/rozdzia-3.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział na prawdę bardzo fajny :) Ciekawy, ciepły, spokojny i wprowadzający :D Zauważyłam kilka błędów, ale każdemu mogą sie zdarzyć :) Poinformuj mnie o 4 rozdziale:
    moment-imbalance.blogspot.com
    luna-draco-i-tajemnica.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń