No to rozdział drugi ludzie!!!! To będzie rozdział z
punktu widzenia Belli ale obiecuje że następny będzie z punktu widzenia
Reneesme, życze miłej lektury:
***
Z punktu widzenia Belli:
- Pojedziesz do szkoły
autobusem a Jake po ciebie przyjedzie,
przekazywałam mojej córce plan dnia a w między czasie
smarowałam jej kanapki do szkoły.
Nessie właśnie pałaszowała jajecznice przy stole kuchennym w małej, przestonnej
kuchni. Kuchnia miała beżowe siciany i drewnianą podłoge. Mieściła się w małym pomieszczeniu
z trzema oknami. Jedno z okien znajdowało się na lewej ścianie od wejścia, pod
oknem był mały stolik z ciemnego drewna w kształcie półksiężyca, przy stole
stały trzy krzesła w tym samym odcieniu co stół. Na ścianie naprzeciwko wejścia
było kolejne okno pod którym stała komoda, też z drewna ale o cztery tony
jaśniejsza niż stół. Dokoła ostatniego okna na trzeciej ścianie były szafki
kuchenne w białym odcieniu, a w rogu przy drzwiach mieściła się mała lodówka w
stalowym kolorze.
- Z ogórkiem czy pomidorem?
Zapytałam Nessie. Moja córka lubiła ludzkie jedzenie ale preferowała krew.
- Ogórkiem,
odpowiedziała swoim cichym głośkiem.
Reneesme prawie nic nie mówiła a ze mną i Jacobem komunikowała się dzięki
swojemu darowi. Jeśli już musiała mówić to bardzo cicho a do Charlie’ego nigdy
nie odezwała się ani słowem ale, to nie przeszkadzało nikomu żeby ją pokochać.
- I pamiętaj nie pokazuj
wszystkiego co umiesz, powiedziałam patrząc się jak Reneesme bierze swój pusty
talerz do umywalki i kładzie go w zlewie bez niezbędnego hałasu.
Nessie odwróciła się w moją stronę, jej czekoladowe oczy błyszczały się w
świetle porannego słońca. Zupełnie ja bym widział moje własne oczy z przed
przemiany. Nessie tylko kiwnęła głową i obdarzyła mnie jednym ze swoich
najpiękniejszych uśmiechów. Podeszła do mnie i dotknęła paluszkiem mojego
policzka. Przekazała mi żebym się nie martwiła. Zapakowałam jej kanapki do
pudełka i weszłam do salonu. Nessie podążyła za mną. Na sofie leżała już
zapakowana torba szkolna. Spakowałam do niej pudełko i odwróciłam się w stronę
mojej córki. Miała prawie dwa lata a już wysyłałam ją do szkoły. Druga klasa,
bo chociaż Nessie jest równie mądra co trzynastoletnie dziecko nadal ma wygląd
siedmiolatki a jej kasztanowe włosy sięgają jej do pasa. Pogłaskałam je dłonią
od czubka głowy aż po końcówki, sama Reneesme sięgała mi już do pasa. Kiedyś
rosła w ogromnym tempie, teraz już tak szybko nie rośnie a w zeszłym miesiącu
urosła tylko trzy centymetry. Jeszcze raz pogłaskałam główkę Nessie i poczułam
że mam bardzo suche oczy, mała też to zauważyła bo od razu się do mnie
przytuliła.
Nagle zerknełam na zegarek, pokazywał 07:55, autobus do szkoły jest za
dziesięć minut.
- Nessie za chwile
autobus, powiedziałam i wziełam jej torbę.
Nessie podeszła do wieszaka przy drzwiach i zdjeła z niego ciemno fioletowy
płaszczyk. Zanim go ubrała wyjeła z rękawa jasno różowy szalik w kwiatki.
Podeszłam do niej z torbą a podrodze wziełam ze sobą moją czarną torebke. Nessie
założyła szalik i płaszczyk i uklękneła przed szafką pod wieszakiem żeby
znaleść buty. Ja też znalazłam mój płaszcz i byłam gotowa do wyjścia. Nessie
znalazła swoje czarne jeśenne buciki i je założyła. Jak obie byłyśmy gotowe do
wyjścia, wyjełam klucze od domu z torebki i wyszłam z Reneesme na zewnątrz.
Zaprowadziłam Nessie na przystanek i sama poszłam do pracy. Miałam posadę w
pewnym sklepie odzieżowym w centrum, sklep nazywał się City Fashion*. Udało mi się znaleść dobrego fałszerza który zrobił
lewe papiery dla mnie i dla Nessi. Zapłaciłam mu ostatnimi oszczędnościami, ale
dzięki temu Nessi może chodzić do szkoły a ja dostać dobrą posadę.
Weszłam do sklepu i od razu poczułam zmianę temperatur. Na dworze było
zimno, nawet jak na jesień, w sklepie już były włączone kaloryfery a na dodatek
powietrze było jeszcze ocieplane przez cztery oddechy. Przy kasie stała Nicol,
młoda dziewczyna która miała pracować u nas przez najbliszy rok żeby zarobić na
studia. Nicol była ośemnastoletnią, szczupłą dziewczyną z długimi czarnymi
włosami. Akurat przeglądała magazyn dla kobiet więc tylko na mnie zerkneła i
pomachała ręką.
Poszłam dalej, przy regale koło drzwi do zaplecza stała Anna. Miła kobieta
koło trzydzieski. Mężatka która mieszkała w Eatonville od urodzenia, tu się wychowała
i tu mieszka z mężem architektem i dwójką dzieci. Miała na sobie fioletowy
sweterek a jej rude loki muskały jej ramiona.
- Hej Bella, słuszałam
od Nicol że, dziś wysłałaś małą do szkoły, no tak cała Anna, wszystko widzi,
wszystko słyszy.
- Tak, Reneesme obudziła
mnie dziś o szóstej bo nie mogła się doczekać, powiedziałm. Po przemianie
stałam się o wiele lepszą aktorką. Dużą pomocą było to że, już sie nie
rumieniłam.
- Do której kalsy one
poszła? Spytała się Anna i poszła za mną na zaplecze.
- Do drugiej,
powiedzialam i odwieszałam płaszcz na wieszak na prawo od dziwi.
- Hej Bella, odwrociłam
się na dziwięk głos mojej inne koleżanki z pracy.
W odwarciu drzwi do kunchni na przeciwko wieszaka stała Monica.
Dwadzieszciapięć lat, świerzo po ślubie. Opierała się o furtynę dzwi z zkrzyrzowanimi
rękami na pierś i przechilła głowę na bok, co sprawiało że, jej długie blond
włosy spływały po prawej stronie jej twarzy.
- Hej, przywitałam się i
mchnełam ręką.
- Chyba już całe miasto
wie że, Nessie idzie do szkoły, śmiała się Monica.
To chyba prawda. W takim małym mieście wieści się szybko
rozchodzą. A pozatym to nie jest normalne że, samotna kobieta przed dwódziestką
adoptuje dziecko. To była wersja którą mówiłam ludzią. I dzięki temu żaden
facet się do mnie nie przyczepiał, bo przeciesz mało który męszczyzna chciał
obiekować się dzieckiem, które na dodatek nie było jego. Monica już miała
wracać do kuchni ale w połowie obrotu odwrociła się spowrotem i dodała szybko.
- Aha, prawie
zapomniałam, szef chce cię widzieć, powiedziała i znikneła w pokoju obok.
Po tej wiadomości na mojej twarzy zawidał kwaśny grymas.
Wszyscy wiedzieli o co szfowi chodzi po głowie i dlaczego właśnie mnie tak
często do siebie woła. Mark Thomson, 26 lat. Lubi się dobrze bawić a sklep
ponoć założył żeby zrobić wrażenie na płci przeciwnej. Miał dość duże mniemanie
o sobie i najwyrażniej sądził że, jako mój szef ma do mnie pierszęstwo. Jak by
tego było mało, to chyba sądził że, ja jestem w nim zakochana bo go ignoruje.
Anna zaśmiała się na widok mojej miny.
***
*nazwa wymyślona na potrzeby bloga
No to rozdział drugi, nestępny będzie z punktu widzenia Nessie. Proszę o
komentarze.
Buziaki
-złotooka
Ciekawie się to wszystko zaczyna. ;) Fajnie by było, jakby Bella spotkała kogoś z Cullen'ów, albo Nessie. Mogłaby się zgubić i np. któryś z Cullen'ów, by się zapytał jej, jak jej mama ma na imię i ogólnie. ;d
OdpowiedzUsuńPatrz na błędy ortograficzne, jak i interpunkcyjne. Czekam na kolejny rozdział. ;*
Piszesz świetnie,ale te błędy ortograficzne!!
OdpowiedzUsuńPamiętaj,że przed dialogiem piszemy myślnik.
Piszesz świetnie,ale te błędy ortograficzne!!
OdpowiedzUsuńPamiętaj,że przed dialogiem piszemy myślnik.
Piszesz świetnie,ale te błędy ortograficzne!!
OdpowiedzUsuńPamiętaj,że przed dialogiem piszemy myślnik.
Piszesz świetnie,ale te błędy ortograficzne!!
OdpowiedzUsuńPamiętaj,że przed dialogiem piszemy myślnik.