piątek, 24 sierpnia 2012

Rozdział 2



No to rozdział drugi ludzie!!!! To będzie rozdział z punktu widzenia Belli ale obiecuje że następny będzie z punktu widzenia Reneesme, życze miłej lektury:
***
Z punktu widzenia Belli:
-      Pojedziesz do szkoły autobusem a Jake po ciebie przyjedzie,
przekazywałam mojej córce plan dnia a w między czasie smarowałam jej kanapki do szkoły.
Nessie właśnie pałaszowała jajecznice przy stole kuchennym w małej, przestonnej kuchni. Kuchnia miała beżowe siciany i drewnianą podłoge. Mieściła się w małym pomieszczeniu z trzema oknami. Jedno z okien znajdowało się na lewej ścianie od wejścia, pod oknem był mały stolik z ciemnego drewna w kształcie półksiężyca, przy stole stały trzy krzesła w tym samym odcieniu co stół. Na ścianie naprzeciwko wejścia było kolejne okno pod którym stała komoda, też z drewna ale o cztery tony jaśniejsza niż stół. Dokoła ostatniego okna na trzeciej ścianie były szafki kuchenne w białym odcieniu, a w rogu przy drzwiach mieściła się mała lodówka w stalowym kolorze.
-      Z ogórkiem czy pomidorem? Zapytałam Nessie. Moja córka lubiła ludzkie jedzenie ale preferowała krew.
-      Ogórkiem, odpowiedziała swoim cichym głośkiem.
Reneesme prawie nic nie mówiła a ze mną i Jacobem komunikowała się dzięki swojemu darowi. Jeśli już musiała mówić to bardzo cicho a do Charlie’ego nigdy nie odezwała się ani słowem ale, to nie przeszkadzało nikomu żeby ją pokochać.
-      I pamiętaj nie pokazuj wszystkiego co umiesz, powiedziałam patrząc się jak Reneesme bierze swój pusty talerz do umywalki i kładzie go w zlewie bez niezbędnego hałasu.
Nessie odwróciła się w moją stronę, jej czekoladowe oczy błyszczały się w świetle porannego słońca. Zupełnie ja bym widział moje własne oczy z przed przemiany. Nessie tylko kiwnęła głową i obdarzyła mnie jednym ze swoich najpiękniejszych uśmiechów. Podeszła do mnie i dotknęła paluszkiem mojego policzka. Przekazała mi żebym się nie martwiła. Zapakowałam jej kanapki do pudełka i weszłam do salonu. Nessie podążyła za mną. Na sofie leżała już zapakowana torba szkolna. Spakowałam do niej pudełko i odwróciłam się w stronę mojej córki. Miała prawie dwa lata a już wysyłałam ją do szkoły. Druga klasa, bo chociaż Nessie jest równie mądra co trzynastoletnie dziecko nadal ma wygląd siedmiolatki a jej kasztanowe włosy sięgają jej do pasa. Pogłaskałam je dłonią od czubka głowy aż po końcówki, sama Reneesme sięgała mi już do pasa. Kiedyś rosła w ogromnym tempie, teraz już tak szybko nie rośnie a w zeszłym miesiącu urosła tylko trzy centymetry. Jeszcze raz pogłaskałam główkę Nessie i poczułam że mam bardzo suche oczy, mała też to zauważyła bo od razu się do mnie przytuliła.
Nagle zerknełam na zegarek, pokazywał 07:55, autobus do szkoły jest za dziesięć minut.
-      Nessie za chwile autobus, powiedziałam i wziełam jej torbę.
Nessie podeszła do wieszaka przy drzwiach i zdjeła z niego ciemno fioletowy płaszczyk. Zanim go ubrała wyjeła z rękawa jasno różowy szalik w kwiatki. Podeszłam do niej z torbą a podrodze wziełam ze sobą moją czarną torebke. Nessie założyła szalik i płaszczyk i uklękneła przed szafką pod wieszakiem żeby znaleść buty. Ja też znalazłam mój płaszcz i byłam gotowa do wyjścia. Nessie znalazła swoje czarne jeśenne buciki i je założyła. Jak obie byłyśmy gotowe do wyjścia, wyjełam klucze od domu z torebki i wyszłam z Reneesme na zewnątrz.
Zaprowadziłam Nessie na przystanek i sama poszłam do pracy. Miałam posadę w pewnym sklepie odzieżowym w centrum, sklep nazywał się City Fashion*. Udało mi się znaleść dobrego fałszerza który zrobił lewe papiery dla mnie i dla Nessi. Zapłaciłam mu ostatnimi oszczędnościami, ale dzięki temu Nessi może chodzić do szkoły a ja dostać dobrą posadę.
Weszłam do sklepu i od razu poczułam zmianę temperatur. Na dworze było zimno, nawet jak na jesień, w sklepie już były włączone kaloryfery a na dodatek powietrze było jeszcze ocieplane przez cztery oddechy. Przy kasie stała Nicol, młoda dziewczyna która miała pracować u nas przez najbliszy rok żeby zarobić na studia. Nicol była ośemnastoletnią, szczupłą dziewczyną z długimi czarnymi włosami. Akurat przeglądała magazyn dla kobiet więc tylko na mnie zerkneła i pomachała ręką.
Poszłam dalej, przy regale koło drzwi do zaplecza stała Anna. Miła kobieta koło trzydzieski. Mężatka która mieszkała w Eatonville od urodzenia, tu się wychowała i tu mieszka z mężem architektem i dwójką dzieci. Miała na sobie fioletowy sweterek a jej rude loki muskały jej ramiona.
-      Hej Bella, słuszałam od Nicol że, dziś wysłałaś małą do szkoły, no tak cała Anna, wszystko widzi, wszystko słyszy.
-      Tak, Reneesme obudziła mnie dziś o szóstej bo nie mogła się doczekać, powiedziałm. Po przemianie stałam się o wiele lepszą aktorką. Dużą pomocą było to że, już sie nie rumieniłam.
-      Do której kalsy one poszła? Spytała się Anna i poszła za mną na zaplecze.
-      Do drugiej, powiedzialam i odwieszałam płaszcz na wieszak na prawo od dziwi.
-      Hej Bella, odwrociłam się na dziwięk głos mojej inne koleżanki z pracy.
W odwarciu drzwi do kunchni na przeciwko wieszaka stała Monica. Dwadzieszciapięć lat, świerzo po ślubie. Opierała się o furtynę dzwi z zkrzyrzowanimi rękami na pierś i przechilła głowę na bok, co sprawiało że, jej długie blond włosy spływały po prawej stronie jej twarzy.
-      Hej, przywitałam się i mchnełam ręką.
-      Chyba już całe miasto wie że, Nessie idzie do szkoły, śmiała się Monica.
To chyba prawda. W takim małym mieście wieści się szybko rozchodzą. A pozatym to nie jest normalne że, samotna kobieta przed dwódziestką adoptuje dziecko. To była wersja którą mówiłam ludzią. I dzięki temu żaden facet się do mnie nie przyczepiał, bo przeciesz mało który męszczyzna chciał obiekować się dzieckiem, które na dodatek nie było jego. Monica już miała wracać do kuchni ale w połowie obrotu odwrociła się spowrotem i dodała szybko.
-      Aha, prawie zapomniałam, szef chce cię widzieć, powiedziała i znikneła w pokoju obok.
Po tej wiadomości na mojej twarzy zawidał kwaśny grymas. Wszyscy wiedzieli o co szfowi chodzi po głowie i dlaczego właśnie mnie tak często do siebie woła. Mark Thomson, 26 lat. Lubi się dobrze bawić a sklep ponoć założył żeby zrobić wrażenie na płci przeciwnej. Miał dość duże mniemanie o sobie i najwyrażniej sądził że, jako mój szef ma do mnie pierszęstwo. Jak by tego było mało, to chyba sądził że, ja jestem w nim zakochana bo go ignoruje. Anna zaśmiała się na widok mojej miny.
***
*nazwa wymyślona na potrzeby bloga
No to rozdział drugi, nestępny będzie z punktu widzenia Nessie. Proszę o komentarze.
Buziaki
-złotooka

5 komentarzy:

  1. Ciekawie się to wszystko zaczyna. ;) Fajnie by było, jakby Bella spotkała kogoś z Cullen'ów, albo Nessie. Mogłaby się zgubić i np. któryś z Cullen'ów, by się zapytał jej, jak jej mama ma na imię i ogólnie. ;d
    Patrz na błędy ortograficzne, jak i interpunkcyjne. Czekam na kolejny rozdział. ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Piszesz świetnie,ale te błędy ortograficzne!!
    Pamiętaj,że przed dialogiem piszemy myślnik.

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz świetnie,ale te błędy ortograficzne!!
    Pamiętaj,że przed dialogiem piszemy myślnik.

    OdpowiedzUsuń
  4. Piszesz świetnie,ale te błędy ortograficzne!!
    Pamiętaj,że przed dialogiem piszemy myślnik.

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz świetnie,ale te błędy ortograficzne!!
    Pamiętaj,że przed dialogiem piszemy myślnik.

    OdpowiedzUsuń