Witajcie kochani.
Wiem że, nie było żadnej akcji w poprzednich notkach ale, obiecuje że niedługo
będzie niespodzianka a w tym rozdziale powoli zaczyna się akcja.
Zapraszam
na Rozdział 4 który dedykuje mojej siostrze kami, które mnie wspierała od
samego początku i poprawia mioje literówki
***
Z punkt widzenia
Belli:
Dzień dłużył się w
nieskączoność a porannna rozmowa z szefem na dodatek zepsuła mi humor. Teraz
stałam przy pustej kasie czekając na kliętów a Nicol mówiła z entuzjasmen o
swojim nowym chopaku. Ja tylko na nią zerkałam od czasu do czasu i
zastaniawiałam się jak ja się zachowywałam jak poznałam Edwarda. Za stanu
zamyślenia obudziła mnie Nicol.
-
A
jak tam u ciebie Bello, spytała i spojrzała się na mnie chytrze.
-
Przeciesz
wiesz, Nessie poszła do szkoły i...
-
Ale
przeciesz no o to mi chodzi głuptasku, Nicol przerwała mi w połowe zdania.
-
Mówie
o sprawach sercowych, wiesz że jeśli chcesz żeby Reneesme miała ojczyma którego
będzie lubiła to musisz się pośpieszyć, no bo jak będzie miała piętnaście lat a
ty sobie znajdziesz faceta to ona będzie mogła się buntować, no wiesz hormony i
te sprawy, powiedziała i widocznie czekała na moją odpowieć bo zaczeła się
krępująca cisza. Chociaż wiedziałam że, Nessie za dwa lub trzy będzie fizycznie
wyglądała na pietnastoletnią dziewczynę, wciąż nie mogłam się domyśleć jak
zarearguje na mężczyznę w moim życiu.
-
Pomyśl
o tym, bo jeśli twój facet i..., nie dokonczyła tylko zaczeła nowe zdanie ale,
nie mówiła do mnie bo jej wzrok sięgał za moje ramie.
-
No
tak można było się domyśleć że, podsłuchujesz kuzynie, za bardzo wdałeś się w
swoją matke.
Nie
wspominałam że, Nicol i mój szef są rodziną, tak czy inaczej są, właśnie
dlatego Nicol tu pracuje i dostaje taką wypłate że, po roku pracy starczy jej
na pierszy semester na Yakima Valley College. Reszte pokryje stependium. Nicol
patrzała się chutrze na swojego kuzyna a on ustawił się koło mnie i niby
przypatkowo nasze ramiona się otarły.
-
Nie
podsłuchiwałem, tłumaczy się.
-
Sprawdzam
tylko jak mają się moi pracownicy, powidział uśmiechając się do mnie.
Spojrzałam
na Nicol. Ona i Mark byli do siebie podomni. Obje mieli te same piwne oczy i
kości policzkowe ale jedna rzecz róziniła ich od siebie diametjaline. Nicol
miała długie kruczo czarne włosy a Mark miał blond włosy sięgające mu do karku.
-
O
czym mowa, spytał się, patrząc na mnie i czekając na odpowieć. Już otworzyłam
usta żeby odpowiedzeć ale Nicol była szypsza ode mnie.
-
No
tak szef upewnia się że, nikt nie kradnie mu pracownicy? Błagam cię, oszczęć
sobie tę gatke..., nie słuchałam jej dalszego monologu. Stał się on jeszcze
bardziej nudny kiedy Mark zabrał głosł. Teraz to była kłutnia. Szczęście że,
nie było kliętów w sklepie bo pewnie odrazu by wyszli gdyby zobaczyli
zachowanie pracowników.
Rozejrzałam się po
sklepie. O tej porze nigdy nie było kliętów, teraz ludzie byli bardziej zajęci,
musieli przebić się przez godziny szczytów na dorgach. Nagle z dala usłyszałam
znajomy gruchot silnka. Parkował dwa budunki dalej na parkingu dla klientów. Usłyszałam
zamykające dwie pary drzwi. Potem kroki. Jedne głośnie a drugie lekkie, jakby
ich właśćcielka ledwo co dodukała ziemi. Uśmiechnęłam się patrząc się w stronę
drzwi. Zamknęłam oczy. Usłyszałam dwa bicia serc a potem jeszcze dwa oddechy.
Kroki się zbliżały, przechodziły obok księgarni obok. Potem się zatrzymały. Właściciel
lekkich kroków podszedł do budynku i całą dłonią dotknął jakieś szyby. Pewnie
podziwiał książki na wystawie. Nagle odezwał się męski głos i kroki obu osób
ponownie zaczęły się zbliżać w stronę sklepu. Cztery metry, trzy, dwa, jeden. Otworzyłam
oczy a w drzwiach zobaczyłam Jacoba i Nessie. Mała podbiegła do mnie tanecznym
krokiem a ja uszłam zza kasy akurat kiedy mała do mnie podbiegła i przytuliła
się do moich nóg. Uśmiechnęłam się do niej i wzięłam ją na ręce. Jake podszedł
do mnie z uśmiechem na twarzy ale, ja widziałam w nim coś niepokojącego. Jacob
ubrał się w swoją brązową kurtkę motocyklową i jeansy. Postawiałam Reneesme na
ziemi i podeszłam do Jake’a i przytuliłam go. Rozmowa za mną ucichła.
Usłyszałam przyspieszone bicie serca. Pewnie Nicol zauważyła mojego
przyjaciela. Bo kiedy oderwałam się od Jake’a usłyszałam ciche westchnienie. Jake
chyba też to usłyszał bo zerkną na Nicol i zachichotał.
-
Gotowa,
zapytał, patrząc powrotem na mnie.
-
Tylko
wezmę moje rzeczy i możemy iść, powiedziałam i już się odwracałam kiedy
usłyszałam głos Nessie.
-
Mogę
ci pomoc, spytała.
-
Pewnie,
choć, powiedziałam i wzięłam małą za rękę.
Poszłam z małą na
zapleczę. Założyłam kurtkę a Nessie podała mi torebkę. Akurat kiedy miałyśmy
wyjść w drzwiach do zaplecza pojawił się Mark z dziwnym grymasem na twarzy. Popatrzył
na mnie i oparł się o futrynę drzwi. Widocznie miał coś do powiedzenia.
Wiedziałam że, nie ma sensu odsyłać Reneesme, i tak pewnie by podsłuchiwała.
-
O
co chodzi Mark, tylko szybko, powiedziałam i skrzyżowałam ręce na piersi.
-
Nie
jest trochę za młody na twojego chłopaka, powiedział. No tak to o to chodziło.
Mark musiał się upewnić czy jestem wolna. Nie chciałam go okłamywać, chociaż
bardzo korciło.
-
To
nie twoja sprawa Mark ale, jeśli musisz wiedzieć to Jacob nie jest moim
chłopakiem. To przyjaciel z dzieciństwa ale, teraz wybacz muszę iść,
powiedziałam, wzięłam Nessie za rękę i wyszłam. Mark zrobił na miejsce w
drzwiach i widocznie nie miał zamiaru iść za nami.
Zastałam Jake jak
rozmawiał z Nicol. Wglądali na to że, się dogadują. Kiedy Jake zauważył że,
wróciłyśmy od razu pożegnał Nicol i odwrócił się w naszą stronę. Spojrzał na
Nessie z uśmiechem za którym krył się smutek. Zdecydowanie coś był nie tak.
Pożegnałam się z Nicol a Nessie tylko jej pomachała. Poszliśmy w ciszy do auta
i bez słowa ruszyliśmy.
Coś
dziwnego działo się z Jake’m. Normalnie poruszyłby jakiś beztroski temat
żebyśmy wszyscy zapomnieli o ciężkim dniu ale, on po prostu siedział cicho i
patrzył się na drogę. Coś był zdecydowanie nie tak a ja miałam zamiar
dowiedzieć się co.
Mam nadzieje że,
wam się podobało bo trwało kilka dni zanim skończyłam tę rozdział.
Buziaki
-złotooka