Witajcie kochani!!
Zapraszam:
***
Z punktu widzenia Nessie:
Lekcja angielskiego trwała i trwała. Co chwile spoglądałam na zegarek. W
pół do dwunastej. Za dwadzieścia. Za dzieśęć. O dwunastej babcia Esme miała
przyjechać po mnie i Cassie. Miałyśmy pomóc jej w ozdabianiu sali na wieczór.
Ja tak naprawdę na dobrą sprawę mogłabym zostać w szkole, ale wiedziałam, że
Cassie nie chciałą siedzieć za szkolną ławką więcej niż musiała, dlatego bardzo
się ucieszyła kiedy powiedziałam jej o dziszejszych planach i o tym, że też
jest zaproszona. Babcia Esme powiedziała, że zna jej dziadków i słyszała o
problemach Cassie w szkole, dlatego była bardzo dumna kiedy powiedziałam jej o
mojej znajomości z Cassie. Babcie wysłała im też zaproszenie. Bal dobroczynny
był coroczną tradycją w Eatonville i tylko ci którzy mogli zaoferować większe
sumy byli zapraszani. Cassie przez pół godziny opowiadała mi reakcji swoich
dziadków, kiedy zobaczyli srebną kopertę z zaproszeniem pośród stert reklam i
rachunków, pewnego popołudnia przed drzwiami.
Nagle usłyszałam szepty Hannah’y i Victorii z ławki przed nami. Rozmawiali
o tym co wszyscy w Eatonville podczas ostatnich dwóch tygodni. O Balu. –Moja
mama jest w komitecie- powiedziała dumnie Victoria i podniosła podbrudek wyżej,
pokazując jak bardzo jest ważna. –Moja też, specialnie pilnuje żeby podali
dobrze przyżądzone jedzenie- powiedziałą Hannah, naśladując Victorie, jej
podbrudek też powędrował ku górze. –Słyszałąś, że w tym roku w komitecie jest
ktoś nowy?- Hannah schyliła się nad ławką żeby nauczycielka nie zobaczyła, że
rozmawiają. Victorie też się pochyliła. –Pewnie, że słyszałam. To żona tego
nowego lekarza, doktora Cullen’a. Są bogaci i piękni. Perfekcyjna partia,
wreście jacyś pożądni ludzie. Mama próbuje się do nich zbliżyć. Muszą być po naszej
stronie, nie wiem co to znaczy, ale skoro mama mówi, że to jest ważne, to
znaczy, że jest!- kiedy Victorie zakończyła swój monolog, któsi zapukał cicho
do drzwi.
Ja i Cassie szybko spojrzałyśmy na siebie z uśmiechmi na twarzach, ponieważ
obie dobrze wiedziałyśmy kto stoi za drzwiami. –Proszę- powiedziała
nauczycielka odchodząc od tablicy. Drzwi się otworzyły i do pokoju weszła niska
brunetka. Victoria i Hannah siedziały tuż przy drzwiach. –Dzień Dobry pani
Cullen- powiedziły równo jakby ćwiczyły nad tą linijką przez kilka dni. –Dzień
dobry dziewczynki- odpowiedziała kobieta z uśmiechem. –Jak tam przygotowania do
balu? Już nie możemy się doczekać!- powiedziała z uśmiechem Hannah do pani
Cullen. –Idą wspaniale, właśnie dlatego tu przyszłam, miałam odebrać wcześniej
moje dwie pomocniczki- powiedziała zwracając się tym razem również do
nauczycielki. Twarzye Victorii i Hannah’y jeszcze bardzie się rozświetliły.
Zapewne myślały, że to one mają pomóc w przygotowanich.
-Ah tak- powiedziała nauczycielka po chwili namyslu –Cassie i Renesmee,
tak?-. Uśmiechy na twarzach dziewczyn przy ławce przede mną zgasły. –A pani to
kto?- nauczycielka niepewnie zapytała. Wszystkie oczy w pokoju były skierowane
w stronę pani Cullen. –Esme Cullen- brunetka podeszła do nauczycielki z
wyciągniętą ręką. –Babcia Renesmee- powiedziała kiedy ręce kobiet spotkały się
w uścisku. Trudno powiedzieć czy to przez szokującą informację czy przez
temperature ciała pani Cullen, nauczycielka dostała drgawek. Tak czy inaczej
dojrzałam gęsią skorkę na jej przedramieniu. Usłyszałam, że Victoria wstrzymuje
oddech i, że szczęka Hannah’y opada.
Ja i Cassie wstałyśmy z naszych miejsc i już spakowane podeszłyśmy do mojej
babci. Złapałam ją za rękę i we trójkę wyszłyśmy z klasy. W holu było pusto,
lekcje jeszcze trwały. Jak dotaryśmy do głównych drzwi babcia się do nas
odwróciła i powiedziała. –Chodzicie dziewczynki, twój dziadek czeka Nessie-
powiedziała z uśmiechem.
***
Buziaki
-złotooka