***
Z punktu widzenia Belli:
Mark przez resztę dnia się do mnie nie odzywał. Wyglądał na trochę
zawiedzionego, pewnie myślał, że odrazu zgodzę się pujść z nim na ten bal.
Kiedy szłam do jego biura po nowe zamówienie, podał mi tylko mały biały świstek
papieru nawet nie patrząc mi w oczy. Pewinie myślał, że bawię się w
niedostępną, dlatego sam zaczął mnie ignorować. Szczerze mówiąc mi to pasowałą,
ale czułam się dziwnie kiedy rozglądałam się po sklepe i nie spotykałam wzroku
Mark’a wpatrującego się we mnie, albo kiedy rozwieszałam nowy towar a mój
adorator mnie wogóle nie pochwalał, co były kompletnie nie w jego stylu.
Powoli dochodziła druga, potem trzecia, a w pół do czwartej usłyszałam
warkot szilnika, w tej samej chwili za oknem przejerzdżało srebrne volvo. Nicol
podeszła do mnie z kartonem zawierającym nowe odrzywki do włosów, miała je
poukładać na półkach przy kasie zanim pójdzie do domu. Bez słowa połorzyła
karton przy kasie koło mnie i zaczeła układać turkusowe butelaczki na półki. Nagle
z zaplecza wyszedł Mark, a ja szybko złapałam za dwie turkusowe buteleczki i
zaczełam pomagać Nicol. Musiałam się czymś zająć, miałam tylko nadzieję, że
Mark nie będzie się mnie czepiał jak będe zajęta. Nicol spojrzała na mnie
zdziwiona, ale ustąpiła mi miejsce i dopóściła do półki. Potem jej wzrok
powędrował na jej kuzyna który był widocznie, bardzo zajęty szukaniem czegoś za
kasę. Następnie jej wzrok ponownie spoczął na mnie a jej usta bezgłośnie wypowiedziały
jedno słowo –Bal?- spojrzała na mnie
pytająco a ja tylko kiwnełam głową. Nicol od razu domyśliła co się święci bo
tylko spojrzała kpiąco na Mark’a i pokręciła głową z lekkim uśmieszkiem na
twarzy.
W tej samej chwili drzwi sklepu się otworzyły, a w nich nie stał nik inni
jak Edward z Nessie przy boku. Od razu doszło do mnie ich podobięstwo, te same
miedziane włosy, te same rysy twarzy. Usłyszałam, że Nicol wstrzymała oddech, a
jedna buteleczka odżywki (prawdopodobnie ta która aktualnie była w jej ręce)
odbiła się z chukiem o posackę. Mark też wstrzymał oddech, ale to chyba
bardziej ze złości niż z oczarowania jak Nicol.
Nessie podbiegła do mnie z uśmiechem na twarzy, a ja odrazu wziełam ją na
ręce –Zrobiliśmy z tatą zakupy-
powiedziała dzięcznym głosikiem. Zalała mnie fala szoku, nie byliśmy nawet
razem z Edwardem, a moja mała córeczka nazywa go tatą na oczach mojego szefa
który chce mieć mnie na wyłączność, sapanie Mark’a za moimi plecami też nie
wróżyło niczego dobrego. Jakby było mi potrzebne nestępne ględzenia na tema
facetów od mojego szefa, przypomniał mi się dzień kiedy Jacob po mnie
przyjechał a Mark urządził mi pogaduszkę na tema facetów na zapleczu. Jednak
wszystkie myśli opuściły moją głowę kiedy dostrzegłam zblirzającego się
Edwarda. Teraz tym bardziej nie chciałam, żeby Mark zobaczył mnie w stanie
zauroczenia. Dlatego położyłam buteleczkę z odrzywką na półkę –Tylko wezmę swoje rzeczy- powiedziałam
do Edwarda i pobiegłam w głąb sklepu.
Otworzyłam dwrzi do osobnego pokoju i porwałam w objęcia kurtkę i torbę,
wszystko z nadzieją, że Mark właśnie nie zmierza w moim kierunku. Jednak moje
nadzieje poszły na marne w tym samym w którym Mark otworzył drzwi zaplecza.
Kolor jego twarzy nie dorastał do stóp dorosłemu pomidorowi, a jego dłonie były
ściśnięte w pięści. Z chwilę wybuchnie, albo rzuci się na mnie z pięściami. Tak
czy inaczej, dobrz się to nie skończy.
***
Dziękuje za wszystkie komętarze, niestety nie będę mogła wysyłać powiadomień o nn, ponieważ tyle was jest, że nie mam poprostu czas, wiem że to utrudnia sprawę, ale mam nadzieje że mnie nie opuściće!!
Buziaki
-złotooka